Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bytu w Warszawie, przy czem, panna Michalina wyraziła się o nim, że jest to człowiek nader przyjemny w towarzystwie, i że posiada wszelkie kwalifikacye na poczciwego wujaszka.
Usłyszawszy to pan Bolesław doznał pewnej ulgi.
Jest ujemna i mniej piękna strona ludzkiej natury, ale jest. Kto nie może celu osiągnąć, pociesza, się myślą, że i współzawodnik jego również powodzenia nie ma.
Zatrzymany na obiad pan Bolesław został, został i na czarnej kawie, odbył z gospodarzem wycieczkę w pole, oglądał wszelkie znakomite odmiany zbóż, słuchał długich wykładów o uprawie roli, hodowli inwentarza, o nawozach naturalnych i sztucznych, o oszczędnem, a praktycznem stawianiu budynków, o pięćdziesięciu przedmiotach, mających z gospodarstwem mniejszy lub większy związek.
Chodził po polach jak automat, słuchał wywodów pana Edwarda, nie rozumiejąc ich prawie, nie wiedząc o co chodzi, pochłaniała go jedna jedyna myśl, że marzenia jego zostały rozwiane, że obróciły się w niwecz bez nadziei zmiany na lepsze.
Niechże ją przynajmniej zobaczę jeszcze raz, niech się napatrzę, niech obraz jej zostanie w pamięci mojej na zawsze.
Nie dał się długo zapraszać, został na wie-