Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czór i dopiero o pierwszej po północy opuścił Osiny.
Przy pożegnaniu, jak gdyby na ironję panna Michalina podała mu rączkę i życzyła, zdaje się nieobłudnie, aby znalazł sobie nareszcie dozgonną towarzyszkę życia, naturalnie osobę w średnim wieku, któraby oprócz urody i wdzięków posiadała także praktyczną znajomość życia. Mówiąc to figlarna dziewczyna uśmiechała się rozkosznie, ukazując ząbki białe i drobne jak perły...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pan Aleksander miał nazajutrz odjechać. Bolesław, nie widząc już w nim rywala, zwierzył mu się ze wszystkiem; wypowiedział wszystko, co miał na sercu i to wyznanie przyniosło mu ulgę.
— Trudno, trudno, rzekł w końcu, najpiękniejszego marzenia muszę się wyrzec. Ona odjechała, może już jej więcej nie zobaczę nigdy. Stało się. Sądziłem, że powtórne życie moje rozpocznę w innych warunkach, że przyświecać mi będzie wspaniałe odmładzające słońce miłości, to słońce, które budzi ziemię z uśpienia i odziewa ją w kwiaty jak oblubienicę. Niestety, zniknęło ono dla mnie za chmurami ciężkiemi, wymarzona wiosna będzie posępna i mglista. Trudno i tak się nieraz dzieje. Nie zrzekam się myśli mojej, będę prowadził dale pow-