Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kwestyi, pan Bolesław nie miał już nic do powiedzenia, znał doskonale ojca panny Michaliny i wiedział, że nie odstąpi on ani na jeden włos od swoich wymagań, postanowił przeto wizytę o ile możności skrócić i uciekać do domu, aby tam w spokoju i ciszy rozmyślać, czy może płakać nawet nad ruiną swych marzeń... ale łatwo to powiedzieć: skrócić wizytę i wyjechać z dworku szlacheckiego wtedy, kiedy się podoba, a nie wówczas gdy gospodarz puścić zechce.
Pan Edward, wypowiedziawszy pessymistyczne swe poglądy o młodzieży okolicznej, powrócił do żyta, a ten przedmiot czynił go bardzo wymownym. Opowiadał więc z werwą o różnych odmianach tej rośliny, o selekcyi, o pólkach doświadczalnych, o uprawie roli, słowem na poczekaniu zaimprowizował przed gościem swym coś w rodzaju monografii tego ziarna, z którego mamy chleb.
Potem dano śniadanie, a przy stole ukazała się pani domu i panna Michalina.
Przedmiot rozmowy zmienił się, panie rozwijały projekta zamierzonej podróży, a panna Michalina była w wyśmienitym humorze.
Gdyby wiedziała, co się dzieje w duszy pana Bolesława.
Wspomniano kilkakrotnie o panu Aleksandrze, liczono na jego pomoc podczas po-