Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 91 —

— Phi! — rzekł aptekarz, ruszając ramionami, — przystojne panienki, ani słowa, tylko przyjrzawszy się im bliżej traci się urok, co mówię traci!..
— Jakże ojciec może tak mówić o sędziankach, są bardzo miłe panienki, dobrze wychowane, a ciotka ich taka poczciwa, sympatyczna osoba!
— Nie przeczę że miłe, co mówię nie przeczę! potwierdzam! ale muszę dodać, że jedna sensatka jak senator, a druga skacząca jak wróbel na nici... Nie przerywaj mi Kornelciu-duszko. Doktór nie zna jeszczcze dobrze naszego towarzystwa, więc nie zaszkodzi gdy go poinformuję... zwłaszcza co do panien. Takie rzeczy wiedzieć nie wadzi, co mówię nie wadzi! jestto poniekąd koniecznem... dla młodego człowieka.
Doktór uśmiechnął się, panna Kornelia wzruszyła nieznacznie ramionami i wziąwszy robótkę usiadła przy oknie — aptekarz perorował dalej:
— Trzeba szanownemu konsyliarzowi wiedzieć, — mówił, — że małżeństwo jestto medal, który ma dwie strony i najczęściej obie odwrotne, co mówię odwrotne! obie złe strony... Zastrzegam jednak że tak bywa nie zawsze, lecz po największej części. Z jednej strony, że się tak wyrażę idealnej, można jeszcze trafić jako tako; co do realnej zaś, która stanowi grunt i podstawę życia, co mówię podstawę! gotowiznę... to najczęściej spotykamy zawód. Mieszkając tu od lat wielu, znam stosunki o tyle, że mogę twierdzić, iż nasze miasteczko o ile obfituje w panny — o tyle cierpi na brak kapitałów. Nie mówiąc o żydówkach, które się jak w danym razie nie liczą, podjąłbym się policzyć posażne panny w mieście na jednej ręce, co mówię na jednej ręce! na jednym palcu jednej ręki! Ogólnie zaś biorąc, te wszystkie blondynki, szatynki, brunetki, które wysypują się co rano do kościoła, a co wieczór do parku — oprócz urody, cnót domo-