Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 93 —

— Masz racyę, Kornelciu duszko, masz racyę; sukcesya ta znacznie przenosi wartość funta rumianku — możnaby za nią dać z uncyę różanego olejku, co mówię uncyę! ze sześć drachm przynajmniej — i to przy mocno ryzykownym charakterze. Widzisz tedy, szanowny konsyliarzu, że nie odszedłem o wiele od prawdy...
Doktór rozśmiał się
— Szanowny pan, — rzekł, — zna, jak uważam, dobrze tutejsze stosunki.
— Dobrze? ma się rozumieć że dobrze, co mówię dobrze, expedite, na wyrywki! Naprzykład — i tutejszy pisarz sądu ma córkę! Podobnego cudaka, o ile mi się zdaje, nikt w Europie nie widział, co mówię w Europie! w całym świecie!...
— Proszę pana, — odezwał się piskliwy głosik we dzwiach, — są trzy recepty!..
— Zaraz idę, zaraz idę! — zawołał Szwarc. — Przepraszam pana doktora, ale obowiązek... nie mam teraz pomocnika, a uczeń może się omylić; trzeba samemu dojrzyć, bo inaczej może się stać głupstwo, co mówię głupstwo! nieszczęście! Zaraz wracam... trzy recepty bagatelka... piorunem się zrobi.. jak honor kocham...
Młody doktór został w saloniku z panną Kornelią.
— Gdzież mama pani? — zapytał.
— Ach! mama zwykle po obiedzie nie bywa widzialną; nieznośne ataki migreny tak jej dokuczają, że musi się trochę położyć i wypocząć... Proszę pana, — rzekła, zmieniając nagle przedmiot rozmowy, — spodziewam się że pan nie bierze na seryo tego co ojciec mówił. Pan nie zna jeszcze mego ojca. W gruncie rzeczy najlepszy człowiek, ale nie może się powstrzymać żeby nie żartował ze wszystkiego i wszystkich. Już taki temperament szczególny...
— Naturalnie że nie biorę na seryo — tem bardziej że