Strona:Klemens Junosza - Milion za morzami.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

aby dać edukacyę jedynéj córce swéj, ostatniéj już latorośli tego zamożnego i mającego niegdyś wielki wpływ w okolicy, domu.
Dzięki zapewne różnicy w położeniu materyalném obu rodzin, stosunki znacznie oziębły, a Gozdawscy nawet nie bardzo chętnie przyznawali się do kuzynostwa z Prawdzickiemi.
Któż-bo się lubi przyznawać do pokrewieństwa z ubogim szlachcicem, co się ledwie utrzymać może na kilku włókach piachu i zarośli?!
Dziedzic Olszówki, pan Maciéj, człowiek łysy, gruby, a i dumny przytém ze swych dostatków i czystéj jak szkło wioseczki, gdy był interpelowany w kwestyi owego kuzynostwa, wzruszał ramionami i odpowiadał niechętnie.
— Coś tam... niby.... kiedyś, panie dobrodzieju, przyznaje to się jak zwyczajnie biedota, ale prawdę powiedziawszy, to... dziesiąta woda po kisielu.
— At, głupstwo, — dodawała pani — zwyczajnie, Maciek po płocie Dorocie. Ich babka i Maciusia mego babka, to na jedném słońcu grzyby suszyły....





Rozdział drugi, opowiadający jak bieda wygląda i jak przyjmowano Icka w Dziurawéj Woli.

Było jeszcze bardzo wcześnie.
Ranek uśmiechał się do ziemi.
Wschodzące słońce ukośnemi promieniami ozłacało lasek, łąki i pola, nadając im blask świeżości...
Zanosiło się na ładny dzionek, na pociechę ludziom, co z kosą lub sierpem wyruszali w pole.
W Dębiance już nie spano.
Prawdzicki ubrany zupełnie, przechadzał się po dużéj izbie, zatrzymując się chwilami i z pewną obawą rzucając wejrzenia ku oknu, z którego doskonale można było widziéć drogę od miasteczka wiodącą.
Spodziewał się widać kogoś....
Z okna pan Józef przenosił wzrok na drzwi, poza któremi prawdopodobnie znajdował się ktoś bardzo jego sercu drogi. Można to było snadnie wyczytać we wzroku....
Oho! już romans! — powie ten co to czytać będzie. — Przepraszam, wcale nie romans.
Prawdzicki ma już włos szpakowaty i dużą brodę spadającą na piersi.
To już stateczny człowiek. Zakoń-