Strona:Klemens Junosza - Hafciarz.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   116   —

kolana. Gdy mu wypadło na jaką uroczystość przebrać się w kostyum wizytowy, lub balowy — czuł się jakby nie w swojej skórze.
Żydzi z miasteczka nie unikali interesów z panem Ksawerym, chociaż wiedzieli doskonale, że człowiek ten nie ma pojęcia co jest termin i akuratność.
— Śliczny handel! — mawiał nieraz główny bogacz miasteczkowy, Boruch Cybuch, śliczny handel! Jak ja kupuję od jakiego obywatela pszenicę, to wiem, że kupuję pszenicę; — ale z panem Ksawerym jest insza procedura. Ja, dajmy na to, robię z nim kontrakt na żyto, i daje pieniądze na żyto — a gdy przyjdzie do odebrania żyta, to on mi daje kartofle, wybrakowane owce, cebulę, gęsi... wszystko, oprócz żyta. Ja nigdy nie wiem co kukuję i kiedy będę odbierał, bo u niego czy pierwszy lipca, czy pierwszy stycznia, to jest wszystko jedno. On sam mówi, że tylko termometr pokazuje trochę różnicy, a zresztą dzień jest dzień... — no, ale można z nim handlować.
— Słuchaj no Boruch — mówił jednego razu pan Ksawery — trzeba mi trochę pieniędzy.
— Ja to wiem — odrzekł żyd.
— No więc kiedy wiesz, to dawaj. Ewikcya murowana! Właśnie otrzymałem wiadomość z Warszawy, że moja ciotka bezdzietna, kolosalnie bogata kobieta, w tych dniach ma umrzeć. Spadnie na mnie sześć kamienic z oficynami, nie licząc ruchomości, precyozów i kapitałów w banku. Całe miasteczko wasze będę mógł kupić, jeśli zechcę. Ewikcya tedy pyszna, możesz mi wierzyć!
— Owszem, ja wierzę, ale Warszawa daleko — może pan ma inną ewikcyę?
— Doskonale! Sto, dwieście, jeżeli chcesz. Niepodoba ci się ciotka — mam jęczmień. Jak żyję nic podobnego nie widziałem. Jak las! Chłop na koniu gdy wejdzie w bruzdę, to go nie widać. Już się kłosi. Kupuj bez namysłu; własnemi furmankami odstawię, ma się rozumieć po żniwach. Słowo honoru.
— Bardzo dobrze, proszę pana, bardzo chętnie, ja kupię, tylko niech mi pan przyrzeknie: że to nie będzie jęczmień, że mi go pan nie odstawi i niech pan na to da godne słowo honoru... Ja przynajmniej będę wiedział, że zobaczę kiedy... owies i że nie pójdziemy do wójta z powodu tego interesu.