Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
99

Noc... W pośród głuchej, uroczystej ciszy,
Wychodzą na podłogę szukać żeru myszy...
Głupie, nędzne gryzonie! Czy wam się wydaje,
Że z kolacyi poety okruszek zostaje?
Fałsz, fałsz, marne stworzenia! Poeta prawdziwy,
Jeśli sam ma okruchy, czuje się szczęśliwy,
Zresztą, niech was tam licho, łazić wam pozwolę,
Bo wy drobne istoty jesteście symbole:
Karaluch symbol sławy, a mysz powodzenia.
.................
Lampa gaśnie, wschód słońca ziemię opromienia,
I już symbol lichwiarza wyłonił się z cienia.





W sądzie gminnym.

— Czy Icek widział, jak Wojtek bił Maćka?
— To ja nie widziałem.
— A widział Icek, jak Maciek bił Wojtka?
— Też nie widziałem.
— Więc cóż Icek widział nareszcie?
— Ja widziałem, jak oni obydwa się bili.