Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
100
LUŹNE STROFY.

Wielkiej zacności był to chłop,
A przytem gęsta mina,
Brzuch niby okseft, wąs jak snop,
Zęby jak u rekina!
Jadał jak tygrys, pił jak słoń
I nie znał chwil przesytu,
Przetoż mu każdy ściskał dłoń,
Winszując apetytu.


∗                    ∗

Nasz doktór X. uczony mąż,
Praktyk, ma rubli żniwo,
Pacyentom wodę radzi wciąż,
A sam zaś trąbi piwo.
Gdy pacyent przejdzie jego próg,
— Jedź do wód, doktór rzecze,
— Pan doktór także będzie mógł...
— Nie głupim, dobry człecze.


∗                    ∗

Aniela Swędzisz, znana z cnót,
Awansowała szparko,
Pamięta jeszcze z Kruczej lud
Jak była tam kucharką,