Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
111

Że do tygrysów po krzakach się skradał,
Że cztery słonie zastrzelił z dwururki,
Że orły w locie strzelał i jaskółki,
A lwy z Gerardem mordował do współki.

Gdy o piwnicy swojej zacznie prawić,
Co ją po wielkim odziedziczył przodku,
Ile to beczek zdążył do niej wstawić,
Jakiej małmazyi i jakiego miodku!
A w gruncie rzeczy, prawda niewątpliwa
Ma w tej piwnicy sześć butelek piwa.

Toż o cygarach prosto z wyspy Kuby,
Potrafi wysnuć całą epopeję,
Że mu zazdroszczą tych zapasów kluby,
Że bankier pewien z złości zielenieje.
A w gruncie rzeczy całe te zapasy:
Pół setki cygar bardzo średniej klasy.

Już o podróżach nie zaczynać wolę,
Bo opowiadać potrafi bez końca:
Jak w Grecyi sypał dryndziarzom obole,
A pod Biegunem oglądał wschód słońca.
A w gruncie rzeczy był w Wiedniu dwa razy
I ztąd wysnuwa fantazyi obrazy.

Co zaś do kobiet... nie jestem już w stanie
Wymienić wszystkie co szalały za nim,