Strona:Klemens Junosza - Czwórka do ślubu.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
38
KALENDARZ HUMORYSTYCZNY.

— Wujaszku! zostałem przyjęty... przez pannę i przez ojca...
Pokręciłem głową.
— Wujaszek, jak widzę, nie jest nawet tyle ciekawy, żeby o nazwisko zapytać...
— Po co? kiedy wiem i bez pytania. Twój przyszły teść nazywaj się zapewne... Baibardzo...
— Nie znam człowieka takiego nazwiska — zawołał oburzony Jaś.
— Owszem, znasz, właśnie dlatego jest on baibardzo, że wydaje córkę za takiego świszczypałkę jak ty...
— Wujaszek mi ubliża. Jestem przecież pełnoletni i człowiek na swojem stanowisku, mam dzierżawę...
— Z której, w razie niezapłacenia czynszu, wylecisz jak kamień z procy.
— Płacę regularnie.
— Nie może być!
— Daję wujaszkowi słowo honoru...
— Dziwne rzeczy teraz dzieją się na świecie, bardzo dziwne... no, ale żart na stronę, z kimże się tedy żenisz?
— Z panną Zofią...
— Z Poddębską?
— Tak, wujaszku.
— Masz gust, masz, dziewczyna ładna...
— A jaka dobra!
— To się okaże po ślubie, mój dobrodzieju; przed ślubem nawet dyabeł jest dobry. Miliona ci w posagu nie dadzą...
— Kiedy sami nie mają... wyprawa, jakaś zapomoga... oto i wszystko. Ojciec Zosi jest szczery, nie obiecuje tego, czegoby dotrzymać nie mógł.
— Chwali mu się to. Znam ja Poddębskiego dawniej niż ty; człowiek to uczciwy... ale...
— Czy wujaszek ma mu co do zarzucenia?
— Nic, tylko tobie mam do zarzucenia, żeś za ubogi na małżeństwo; ciebie, kochanie, na takie zbytki nie stać...
— O, dlaczego! młody jestem, mogę się jeszcze dorobić.
— Nie masz domu urządzonego odpowiednio.