Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ojcze!
— Na żaden sposób nie mogę... ty musisz się uczyć i nie możesz zostać ordynarnym człowiekiem.
— Jabym ojcu chętnie pomagał.
— I na to przyjdzie czas.
— A kiedy ten czas przyjdzie?
— Nie wiem; to od ciebie zależy. Musisz dojść do pewnego stopnia edukacyi, a potem wezmę cię do domu. Tymczasem będziesz mieszkał u ciotki Ruchli i chodził dalej do Klopmana.
— Ciotka jest skąpa, a Klopman bije.
— Ja na to nic nie poradzę. Ucz się dobrze, będziesz w szkole krócej. Ciebie wezmę na wieś, a młodszych twoich braci oddam do szkoły lub przyjmę do nich nauczyciela.
— Oni są zawsze szczęśliwsi niż ja...
— Ty czekaj, może i do ciebie szczęście przyjdzie.
Nie tyle było młodzieniaszkowi żal wsi i świeżego powietrza, ile interesów, któreby wspólnie z synami Mendla prowadził; nie tyle go martwiły książki, zaduch izby szkolnej i szturchańce Klopmana, ile niemożność handlowania na własną rękę. Jemu tak się podobała ta samodzielność, on tak bardzo pragnął dorobić się — zostać bogatym, bogatym jak