Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Imć pan Dawid kazał synowi zostać i czekać, dopóki nie wróci; powierzył też jego opiece torbę, w której znajdowała się jeszcze reszta chleba, zaleciwszy, iżby do niej zbyt często nie zaglądał.
Symcha posilił się nieco, a czując wielkie zmęczenie, wybrał sobie dobre miejsce pod ścianą, torbę podłożył pod głowę i wyciągnął się na piasku jak długi.
Bolały go nogi i plecy i wogóle czuł się bardzo znużonym; to też, pomimo wielu wrażeń, jakich w czasie podróży doznał, pomimo różnych myśli nadzwyczajnych, tłoczących mu się do głowy, oczy mu się zaczęły kleić i sen go powoli ogarnął.
Byłby też zaraz usnął, ale zainteresowała go rozmowa dwóch małych chłopców, którzy tylko co przyszli i niedaleko niego usiedli, rozmowa tem ciekawsza, że, o ile Symcha mógł wyrozumieć, po trosze i jego osoby dotyczyła. Jednem okiem nieznacznie zerknął na mówiących, ale je zamknął natychmiast i udawał śpiącego.
Do ucha jego wpadał po trosze następujący dyalog:
— Mojsie, co to za mały żydek leży pod ścianą? nie wiesz?
— Owszem, wiem; pytałem o to siostry. To jest syn Dawida Kaltkugla. Dawid po-