Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szedł z naszym ojcem do dworu, a chłopak odpoczywa. Przyszedł piechotą z miasta, zapewne jest zmęczony... i usnął.
— Niech sobie śpi. Nie wiesz, jak jemu na imię?
— Podobno Symcha. Ja wiem, po co tu przyszli. Słyszałem, będąc ostatnim razem w mieście, jak się ojciec nasz z Dawidem umawiał. Dawid weźmie w dzierżawę ogród i, jak się zdaje, zostanie tu we wsi na dłużej.
— Ja myślę, że dla nas wcale to nie jest potrzebne.
— Może tak, może i nie. Żeby nam miało szkodzić, toby ojciec jego tu nie wpuścił. Oni mieli z sobą długą naradę, targowali się przez kilka godzin; ja byłem przy tem, słyszałem. Podobno w mieście teraz ciężko, niema zarobku, więc Dawid chce na wieś. Ma trochę pieniędzy. Ogród podobno bierze do spółki z ojcem, inne interesa sam będzie robił. Dobrze nie wiem, dlatego, że chwilami rozmawiali po cichu i nie mogłem rozumieć... ale tak miarkuję.
— Ciekawy jestem, czy ten Symcha ma pieniądze.
— Na co ci jego pieniądze?
— Moglibyśmy jego wziąć do spółki; możnaby robić większe interesa. Ja dziś przy-