Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bo nie wiem.
— Widzisz... jak dla nas, dwór, folwark, to jest interes hurtowy, a wieś detaliczny... Czy teraz rozumiesz?
— Cokolwieczek, ale nie bardzo.
— Trzeba ci wiedzieć, że we dworze mieszka purec, który ma dużo ziemi, dużo lasów i dużo interesów; a we wsi mieszkają chłopi... ci zaś mają mało ziemi, a lasu ani interesów nie mają wcale. To jest taki dla nas geszeft jak nafta: może być na całe beczki, a może być na funty. Otóż folwark jest interes na beczki. Nie potrzebuję ci opowiadać, że do handlu beczkowego pasuje żyd z trochę większym kapitałem; do drobiazgowego handlu tyle nie trzeba... można zaczynać nawet z jednym rublem.
— To Mendel jest beczkowy kupiec?
— Mendel jest Mendel, rozumny człowiek; na beczkowy interes go stać, ale i drobnym nie pogardzi. Dlaczego ma gardzić? O, widzisz, tam w dużej gromadzie stoją drzewa, a pomiędzy niemi bieli się budynek.
— Widzę.
— To jest dwór; a tam znów, cokolwiek na lewo, znajduje się kilka dużych budynków... to jest folwark. Pomiędzy dworem a budynkami stoi maleńki, bardzo maleńki