Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

figle ucieszne czyni, niewinne psoty wyprawia — i już się nim rodzice, krewni i powinowaci dość ucieszyć nie mogą.
Ten jest świat trzeci, a poza nim natychmiast czwarty się otwiera — z pacholęcia robi się wyrostek, niby źrebiec dziki, nieujeżdżony a hardy. Aliści znajduje się i na niego uzda mocna i wędzidło twarde. Żenią go — i wtenczas wchodzi w piąty świat, stając się podobnym osłowi. Pod ciężarem obowiązków, jakie wkłada na niego małżeństwo, idzie on ze zwieszoną głową i nie w myśli mu już wówczas ani krotochwile ucieszne wesołego koźlęcia, ani harcowanie źrebca, którego nadmiar sił młodych do skoków szalonych pobudza.
W szóstym świecie żywota, gdy już jest liczną obarczony rodziną, gdy go nieustannie utrapia pytanie: czem oną sercu miłą a głowie ciężką konsolacyę wyżywić? — człowiek jest jako pies: biega tu i owdzie, węszy, gdzieby co zyskać, tu bierze, tam daje, czasem nawet przychodzi aż do bezczelności — i to już jest przedostatni świat żywota.
Ostatni, od piątego i szóstego smutniejszy — to starość.
Zmienia ona i oszpeca twarz męża i gadatliwym go czyni.