Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wydobył z kieszeni bardzo porządną chustkę, czerwoną w kraty, i zaczął nią pot z czoła ocierać. Sędzia zauważył to i z całą uprzejmością zapytał:
— Może pan Symcha czuje się zmęczonym?
— Oj, cokolwiek mi gorąco!
— Może pan zechce odpocząć?
— Owszem, bardzo chętnie; tu, w kancelaryi, jest cokolwiek duszno.
Sędzia zadzwonił i powiedział parę słów do sekretarza; tu dopiero Symcha Boruch przekonał się, że niema na świecie gorszych, jak tacy grzeczni ludzie. Dali mu odpocząć (oby sami nigdy nie zaznali odpoczynku!) — w areszcie.
Zamknęli go, samego jednego tylko, bez żadnego towarzystwa, w stancyi dość ciasnej, o małem, mocno okratowanem żelazem okienku; zamknęli na taki zamek, któregoby nawet sam Nechemiasz z trzema synami swymi nie złamał; zamknęli i poszli sobie.
Ładny odpoczynek! ładna delikatność! ładna uprzejmość!
Jeszcze całe szczęście, że pozwolili, aby mu kupiono w mieście trochę koszernego jedzenia.
Na drugi dzień znów sędzia Symchę zaprosił, znowuż z nim rozmawiał i znowuż spytał, czy nie zechce wypocząć.