Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I ja tak myślę; ale jeżeli tych lat będzie więcej?
— To zostanie. Co mu będzie złego? Człowiek z głową i z pieniędzmi nie zginie.
— No, zobaczymy; tymczasem trzeba wiadomości zbierać i jemu dać znać; obiecałem, że mu przyślę opis o wszystkiem, więc jedźcie, Wulfie; a jeżeli w drodze będziecie mieli jakie nadzwyczajne koszta, nie oglądajcie się na to, ja wam wszystko powrócę, co do jednego grosza. Kiedy wyjedziecie?
— Myślę, że niema co bałamucić i odkładać; pojadę zaraz dziś.
— Bardzo dobrze zrobicie; im prędzej, tem lepiej... byle raz prawdę wiedzieć i módz miarkować, czego się spodziewać i czego trzymać.
Wulf obiecał, że jak najdokładniejszą przywiezie relacyę, i zarazem oświadczył, że ponieważ cały tydzień w drodze przepędzi, tak, że nawet szabas w obcym domu odprawi, przeto potrzeba mu na to co najmniej dwanaście rubli.
Symcha bez żadnego targu żądaną sumę wyliczył, — Wulf zaś, nie czekając, puścił się w drogę. Nie śpieszył, prawie do każdej wioski wstępował — i zanim do pierwszego dojechał miasteczka, miał już na wozie troje cieląt, które też zaraz korzystnie spieniężył. W po-