Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

padkowych. Róbcie zgodę w dwóch słowach i po wszystkiem.
Jakoż nie we dwóch słowach wprawdzie, ale w ciągu godziny zgoda stanęła i postanowiono, że o godzinie jedenastej w nocy pan Gansfeder pojedzie.
Symcha miał jeszcze pozostać do rana, aby sprzedać konia i biedkę swego teścia, ale uprzejmy gospodarz i to ułatwił, gdyż sam oświadczył chęć kupna i w krótkich abcugach targu dobił.
O jedenastej przyszli do zajazdu dwaj ludzie, nie bardzo przyjemni na wejrzenie: jeden — żyd, w kapocie z zawiniętemi połami, z kijem sękatym w ręku; drugi — nie wiadomo co za jeden, chłop czy mieszczanin, w krótkim spencerku, w czapce nasuniętej na oczy. Tych ludzi przedstawił gospodarz Gansfederowi jako przewodników i towarzyszy podróży, i zarazem dodał, że są obadwaj bardzo pewni, honorowi, rzetelni i że kto w ich ręce się odda, może być pewny, że mu włos z głowy nie spadnie.
Pożegnawszy się z zięciem i wymieniwszy z nim jeszcze kilka słów na boku, Imć pan Gansfeder w towarzystwie owych drabów puścił się w drogę pieszo. Noc była strasznie ciemna, na dwa kroki człowiek przed sobą nic nie