Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

najlepiej czyni ten, kto wielkie księgi ominąwszy, wprost taką lub owaką drogą do praktycznych celów zdąża.
Zdanie to Imć panu Dawidowi nie przypadło bardzo do gustu; aby jednak synowi nie psuć interesu, udał, że się uśmiecha i że niby je akceptuje.
— Grosz to grunt — rzekł pan Gansfeder, — i mam nadzieję, że chłopiec wasz, o którym słyszałem, że jest sprytny i obrotny, tę wielką prawdę rozumie.
— Nie potrzebuję go chwalić — odrzekł Imć pan Kaltkugel, — ale to jest złoty chłopak; onby psu w gardło rękę włożył, żeby wiedział, że rubla tam znajdzie.
— Takiego mi właśnie potrzeba. Pod moim kierunkiem może już zajść daleko. Bielica śliczny punkt. On to zrozumiał... i doskonale się wszystko składa.
— W czem?
— Ta wieś jest stąd bardzo blizko, ledwie milka drogi; ja będę miał na niego oko, będę mógł mu w każdej potrzebie doradzić. Śliczne to miejsce; czy wy nie znacie?
— Nie byłem tam nigdy.
— Wy nawet nie wiecie, co to za złote miejsce, i wasz syn za to, że się na niem poznał, zasługuje na wielką pochwałę. Wierzcie mi,