Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W takim razie krzątaj się i patrz, jak postępują starsi. Uważaj, co robi Mendel; uważaj, co ja robię.
— Będę się starał, żeby było dobrze, tylko nie brońcie mi działać; ja mam swoje kombinacye.
— Jakie kombinacye mieć może taki głupi chłopak jak ty?
Symcha uśmiechnął się tylko, ale nic nie odrzekł; przyzwyczaił się już do tego, że mu ciągle głupotę zarzucano, ale nie dbał o to, czuł bowiem, że posiada w sobie dość siły, aby handel prowadzić.
Pobyt na wsi doskonale mu służył. Symcha zaczął rosnąć i nabierać siły. Mógł bez wielkiego zmęczenia odbywać drogę pieszo do miasteczka i z powrotem, niosąc przytem w worku lub w koszu jaki towar; łaził po drzewach jak kot, a kiedy przyszedł czas zbierania owoców, bardzo pięknie wywiązywał się z zadania, tak, że ani jednej gruszeczki, ani jednej śliwki na drzewie nie zostawił.
Nie będziemy opisywali szczegółowo wszystkich czynności, wszystkich spekulacyi, jakie Symcha Boruch na swoją rękę podejmował. Byłby to regestr zbyt drobiazgowy i długi. Dość będzie, gdy powiemy, że gruszek w popiele nie zasypiał i grosz ciągle przyrabiał.