Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ona krzątała się po pokojach, ocierając łzy ukradkiem, on, chociaż na nogę utykał, chodził jednak z kąta w kąt, miejsca sobie znaleźć nie mogąc.
Widać Biernacki, filut, musiał coś o moich zamiarach nadmienić, bo sędzia, jak to mówią, z różnych beczek zaczynał, proponował mi posady jakieś nadzwyczajne: lustratora, kasyera!
Szczerze powiedziałem, że przyjąć nie mogę i po dwóch tygodniach odjechałem.
Kiedym żegnał tych ludzi, zauważyłem, że chwila rozstania była dla nich bardzo przykra.
A dla mnie? Mój Boże, łzy miałem w oczach, ale nie chciałem, nie mogłem przy nich w takim charakterze pozostać. To było nad moje siły...