Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moje smutki i bole serdeczne i zamiar niezłomny wyjazdu, bo poczciwy człowiek litował się nademną pocieszał, mówiąc mi ciągle przez łzy.
— Melchiorze, jeżeli mnie kochasz, nie bądź głupi!
Nie było w tem stylu, ale serce było.
I to pamiętam dobrze, że odprowadził mnie do mojej stancyjki, że całował mnie, ściskał, aż frak na nim potrzaskał, że złościł się, klął, opowiadał coś o waryackich skrupułach, o gęsi, o baranie po łacinie beczącym...
Nie jestem pewny, ale zdaje mi się, że to były jakieś do mego postanowienia aluzye.
Kiedym się obudził nazajutrz, już ani panny Wandy, ani gości nie było.
Poszedłem do dworu i zastałem sędziostwa bardzo, bardzo smutnych.