Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ha, ozwał się Onufry... powiadają że wielgiemu panu i wielgiemu komuś wszystko wolno.
Sołtys odciął się.
— I to powiadają, rzekł, że, moczony jęzor lepszy, bo z suchego to jeno otręby się sypią.
— Mądre słowo, wtrącił Mendel, mądre słowo, na moje sumienie! Suche drzewo i suche siano, to dobrze, ale suchy gardziel to tyle znaczy co próżna butelka, a próżna butelka tyle znaczy co nic!
— Pijta gospodarze na zdrowie, rzekł sołtys, pijta Franciszku i wy Michale i wy Janie, pijta jeno — nie pytajta nic... Ja po prawdzie do fundów niewyrywny, ale jak się rozchodzę... to już idę.
— Wy, panie sołtysie, odezwał się Mendel, to tak jesteście jak na Zagrodziu młyn; bez cały rok to un stoi, bo jemu braknie wody, a jak na wiosnę przyjdzie woda, to un zmiele cztery garnce żyta!..
— A wy zaś Mendlu, to jesteśta podobne do chłopskiego buta co ma w czubie wiecheć.
— Krzynkę nie piękną gębę macie, panie sołtysie, na urzędnika to trochę niedelikatne słowo powiadacie.
— Na kużde bydlę inaksze chomonto, a co komu powiedzieć to ja wiem.
— To czego sobie nie powiecie, żebyście nie byli takie pyskate?
— Cichajcie, cichajcie odezwał się Onufry — ja was tedy na ten przykład pogodzę.
— Pewnie, pewnie, rzekł z westchnieniem Michał, pan Onufry kużdego pogodzi, kościelny człowiek je... dołek na cmentarzu wykopie, łopatą krzynkę poklepie i już ci spokój...