Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak ja będę musiał tylo zapłacić, co zydy chcą, to dokumentnie na psy zejdę...
Sędziowie wydalili się na naradę.
— No i co? zapytał Kot, zażywając tabakę.
— A co? odrzekł Dmuchała — szkoda chłopa bo szkoda, ja wiem że i połowy a może nawet trzeciej części tych pieniędzy nie dostał. Ale co robić, pismo jest, a w nim stoi jak wół, że winien... a skoro winien, to my co poradzimy?
— Juści — odezwał się Bączek ziewając okropnie — winien ci to winien, a kto winien to oddać powinien, bo takie jego prawo je.
— Będzie go teraz Mendel mordował!
— A będzie, ale co z głupim? Kto mu kazał taki cyrograf dyabelski podpisować.
Biedny Łomignat naturalnie sprawę przegrał. Kiedy ogłoszono mu wyrok, mało nie płakał, włosy sobie z głowy wydzierał, chciał nawet sąd przeklinać i awanturę zrobić, ale przyjaciele wypchnęli go za drzwi i tym sposobem zapobiegli złym następstwom.
Nuchimek na ulicy zaczął chłopa pocieszać i tłómaczyć mu, że wyrok nie jest taki straszny jak się zdaje, że można od niego zaapelować, że wreszcie i sam Mendel niema w charakterze swoim zawziętości i gotów jest nie egzekwować długu, ale przystać na dobrowolny układ.
— Z Mendlem — mówił — możecie wszystko zrobić, na moje sumienie! Ja wam powiadam, że to złoto nie człowiek, on na każdy sposób przystanie. Macie pieniądze, to on przyjmie pieniądze, a nie macie pieniędzy, to przyjmie kwitek.
— A potem znowuż mnie będziecie po sądach wodzili?
— Aj waj! samiście widzieli, co to jest sąd? Czy to co strasznego taki sąd! Chłopy w nim siedzą, gospodarze, takie same jak i wy. Krzywdy wam żadnej nie zrobią. Co to taki sąd!