Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dać jakiś starszy, bo siedemnaście i pół rubla na miesiąc płaci.
Sklepiczarka mruczy, że ją szewc obdarł bez litości, ale głośno się z tem nie odzywa, bo każdemu życie miłe, a jej miły sklepik.
Tokarz, po zerwaniu małżeństwa, odgrażał się, że babę sprocesuje i zniszczy za zachody, konkury, czas stracony i koszta, ale pogróżki nie spełnił; bał się, że kumoszki na języki go wezmą, a i bez tego ex-narzeczona psy na nim wiesza po sklepikach, po warsztatach, po maglach. Opowiada o nim, że pijak, że utracyusz, że nicpoń, że pierwszą żonę zagnębił: plecie dyffamacye, jak zwyczajnie kobieta w żalu. Bo choć powiada, że ją od nieszczęścia Bóg ustrzegł, że jest z zerwania niezmiernie kontenta, jednak wolałaby żyć z tokarzem, niż bez tokarza, tembardziej, że się ani stolarz, ani ślusarz, ani innego fachu wdowiec nie trafiał; przez to się w niej ciągle złość gotowała, że lada o co mogła krzyku narobić, wszelkie pomsty wzywać; a łzy w oczach miała na zawołanie, jak wodę w wodociągu.
Stateczna kobieta, ale z ambicyą dużą i z gębą na cztery gubernie.
Emeryt z żoną wciąż na drugiem piętrze siedzi, kanarka sobie kupił na Piwnej ulicy i szczygła, żeby mu weselej było na świecie; gołąbki chciał trzymać, ale szewc nie dał, bo mu się przywidziało, że przez to jest nieporządek na poddaszu. Staruszek dla miłego spokoju ustąpił, ale postanowił, że do „Kuryerka“ artykuł o samowoli gospodarzy napisze. W tym celu ku-