Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pił librę papieru i paczkę piór gęsich, do których temperowania przystąpił, potem obmyślił rzecz szczegółowo i zreferuje obszernie i pięknie, tak, że szewcowi w pięty pójdzie.
Pani Kubikowa z młodszą córką biega po mieście za lekcyami, i rozbija stare klekoty. Starszą za mąż wydała.
Trafił się młodzieniec, który upodobał sobie bladą dziewczynę i ożenił się z nią. Nie łatwo mu to przyszło, musiał się bowiem wylegitymować, że nie jest summogrado, i że summogradów w rodzie jego nie było. Pani Kubikowa wyprowadziła najściślejsze śledztwo, dopytywała się, badała, nareszcie widząc łzy córki, rozrzewniła się sama i rzekła:
— Idź więc, kiedyś głupia... i daj mi święty spokój.
Potem zamęczała kupców za Żelazną Bramą, na Żabiej, w Gościnnym Dworze, bo chciała dać dziecku wyprawę porządną i tanią... Ochrypła biedaczka od targowania się i sprzeczek, czuła że ją w piersiach kole, że oczy od szycia po nocy bolą, ale trudno napychać szwaczkom kieszenie, gdy się wielką panią nie jest... trzeba sztukować własnym przemysłem i mieć na pamięci, że czas ciężki, lekcye coraz gorzej płatne, zamiłowanie do muzyki upada.
Blada dziewczyna mówiła narzeczonemu swemu o miłości, matka zaś o oszczędności, a że mówiły bez przestanku, a chłopak był z natury potulny, więc można było przypuszczać, że kochać będzie jak Romeo, a skąpstwem samego Harpagona zawstydzi.