Leonidas syn Achacego Drapiszewskiego — do usług.
A gdzie pan dobrodziej kończył studya?
Właściwie.... to jest.... ja nie kończyłem.... okoliczności...
Ale zawsze musiał je pan gdzieś zaczynać.
Panie... życie jest kaprysem fortuny — to co umiem, zawdzięczam samemu sobie.
Więc pan jest autodydaktyk?
Nie panie — ja jestem Leonidas, jakem to miał zaszczyt wyżej nadmienić.
Wybacz pan naszą natrętność, tylko chęć bliższego poznania tak znakomitego człowieka, skłania nas do zapytania gdzie pan przepędziłeś młodość?.
Bywało się tu i owdzie, służbę zacząłem w sądzie powiatowym — nie powiodło się — wypędzili; — potem byłem pisarzem w pułku — dali dymisję; — potem pisałem u adwokata — niechciał; — ot, jak los weźmie kogo prześladować....
A tutaj dobrze panu idzie?
Połatawszy.... tylko że chłopstwo głupie, spraw mało.
To teraz zapewne pan się stara o praktykę?