Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Lolo.

Zdaje mi się że ten pan kupiec wcale nie jest suchy.

Fajbuś.

Wielmożny pan rozumie, on jest tłusty to prawda, niech mu będzie na zdrowie, ale on jest suchy arendnik a ja jestem mokry arendnik.

Marya.

Jakoś ja tego nie rozumiem.

Jankiel.

Widzi panienka, on trzyma propinacye, to on ma mokrą arendę — bo wódka mokra jest — musiała panienka kiedy próbować?

Marya (wzruszając ramionami).

Nie.....

Jankiel.

To szkoda.... a ja handluje ze śledziem, z bułkiem, z mydłem, z krochmalem — mam bardzo dobrych towarów i wszystko suche, to ja jestem suchy arendnik.

Migalski.

I dostanie tu u was wszystkiego?

Fajbuś.
Śpiew.

Wszystko tu się zdybie!

Jankiel.

Wszystko zaraz będzie!

Fajbuś.

Jest wódka i śledzie!

Jankiel.

Marynate rybie!

Fajbuś.

I wszystko się zdybie!

Obydwa.

Bo kto do nas zajdzie,
Fajn oberże znajdzie,