Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Bartłomiej (skrobiąc się w głowę).

Wielemożny mecenasie, może by się bez tego obeszło, już i ja się zniszczyłem i on się zniszczył, i on w kozie siedział i ja siedziałem, może by to na zgodę obrócić?

Drapiszewski.

No — jak chcesz.... ale ja bym nie radził; straciłeś to prawda, ale jak ci zasądzą koszta, to ci się z procentem powróci.

Fajbuś.

Co to jest zgode? poco robić zgodę? kiedy wam się wszystek koszt powróci. — Może się napijecie araku Bartłomieju.

Bartłomiej.

Gdzie mnie tam do haraku, przy takiej turbacyi!

Fajbuś.

Co sobie macie żałować?

Fajbusiowa.

Albo wy to nie pan, nie obywatel!

Drapiszewski.

No, na frasunek dobry trunek.

Bartłomiej.

Ano to i dajta Fajbusiu onego trunku,

(pije).


SCENA V.
Ciż sami i Michał.
Michał (wchodzi)

Niech będzie pochwalony...

Bartłomiej.

Na wieki...

Fajbuś.
(Odprowadza Bartłomieja w kąt izby).

Wiecie Bartłomieju, poco Michał przyszedł? on robi interes z Jankiem, żeby was zgubić.