Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Bartłomiej.

Bóg świadkiem żem chciał zgody, ale kiedy tak, niech się dzieje co chce — piszta kontrakt.

(Podczas tej rozmowy Jankiel odprowadza na bok Michała).
Jankiel.

Nu — ja wam muwiałem, widzicie jak Bartłomiej targuje się z Fajbusiem — on chce pieniędzy, a na co on chce pieniędzy? żeby was zgubić....

Michał.

Chciałem zgody, — ale kiedy tak, to dziej się wola Boża — pista.

(Tworzą się dwie grupy, po prawej Drapiszewski zasiada do pisania, obok niego Bartłomiej i Fajbuś — po lewej Kurocapski czyni toż samo, obok niego Jankiel i Michał — Fajbusiowa chodzi po izbie).
Bartłomiej.

Ale jak wam pieniądze oddam, to mi zapis musicie powrócić.

Fajbuś.

No, co tu gadać próżne gadanie, albo ja wezmę izbę z gruntem, a wy mnie nie oddacie pieniędzy, albo wy mnie nie oddacie pieniędzy a ja wezmę izbę z gruntem

Jankiel.

Niech pan pisze pod przepadkiem.

Michał.

A na co?

Jankiel.

Wy wiecie że ja was nie skrzywdzę, to tylko tak dla formy jest — bo jeżeli by psipadkiem, to będzie pod psiepadkiem, a jak będzie pod psiepadkiem, to psipadkiem.

Michał.

Ale na co to pisanie — opiszeta mnie jak węża — a potem trza będzie pójść z torbami....

Jankiel.

Na to pisanie jest żeby pisać, zresztą każdy czło-