Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Sołtys.

A do tego mi nic — tylko mi markotno i żal patrzeć na to co się dzieje. — Nie było we wsi sąsiadów jak wy Bartłomieju z Michałem, jeden drugiemu pomagał, jeden drugiego wspierał.... przemówiliście się raz w karczmie, i bylibyście się po trzeźwemu pogodzili, ale przyszedł ten was mecenasz, dalej szczuć — dalej podszczekiwać, już jest i sprawa... Kosztowało was po pięćdziesiąt rubli i obaśta siedzieli w kozie. — Już lepiej było kazać się zamknąć do stodoły, to byśta byli darmo siedzieli, kiedy wam tak tego siedzenia było żądno.... ale co to pomoże gadać —... ot idzie ten wasz doradca, wy w niego wierzycie jak w Pana Boga.

Bartłomiej.

Panie Mecenasie! panie mecenasie!.

Pokrzywka (do sołtysa).

Kumie, Kumie.

Sołtys.

A co?

Pokrzywka.

A bezco oni tego Drapiszewskiego mocynosem nazywają.

Sołtys.

Musi bez to chyba ze ciągle moczy nos we kwarcie...

SCENA VIII.
Ciż oraz Drapiszewski i Kurocapski
(wchodzą....)
Bartłomiej.

Wielmożny Mecenasie napiszta mi prośbę do sądu....

(szepcze parę słów do ucha Drapiszewskiemu.)