Strona:Klemens Junosza, Zygmunt Przybylski - Fragment z komedyi p. t. Baby.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stefan. A pamiętaj, żebyś także miał rękawiczki i żebyś nie chodził przy gościach z gołemi rękami. Masz rękawiczki?
Wojtek. A no mam zimowe ze starego kożucha o jednym palicu, porządne rękawice i okrutnie ciepłe.
Stefan. Co za ciele! postaraj się o inne.
Wojtek. Poproszę Kokolskiej, to ona wyspekuluje.
Natychmiast (uchyla drzwi). Proszę pana dziedzica, wino przywiozłem (ujrzawszy Stefana nie poznaje go i cofa się), przepraszam (do Wojtka) słuchajno, Wojtek, gdzie dziedzic jest?
Wojtek (na stronie). Ślepy cy co? (do Natychmiasta śmiejąc się ciszej) podobnoś zaraz przyjdzie... niema dziedzica...
Natychmiast (do Wojtka j. w.). Nu, a kto ten pan?
Wojtek (śmiejąc się). To jakiś szlachcic z Warszawy.