Strona:Klemens Junosza, Zygmunt Przybylski - Fragment z komedyi p. t. Baby.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stefan (spostrzegając Natychmiasta). Czy Wigdor przywiózł akuratnie wszystko podług kartki?
Natychmiast (zdziwiony). To pan... to wielmożny dziedzic! Żebym ja tak szczęście miał, jak nie mogłem poznać pana?
Stefan. Podług kartki załatwione?
Natychmiast. Pinkt! wszystko, jest i wino, i piwo, i różne korzenie. Czy jeszcze czego nie trzeba?
Stefan. Zdaje się, że nie.
Natychmiast (rozglądając się po pokoju na stronie). Ny, ny, jaka odmiana! pokój jak inszy, dziedzic jak inszy... bal! kto tu kiedy widział bal? (głośno). Proszę pana dziedzica, w mieście bardzo dopytują się o rzepak...
Stefan. To później, później.
Natychmiast (na stronie). Później, to też odmiana (głośno). Proszę pana dziedzica, ja chciałbym kupić na jęczmień.