Czy wójt taki, czy starosta,
Drze nas jeden, drugi chłosta.
Ej, chłodno i głodno,
Ale żyjem swobodno!
Ni ja Żydem, ni ja Lachem,
Las mnie domem, niebo dachem.
Ej, chłodno i głodno,
Ale żyjem swobodno!
Drew przyrzućcie do ogniska:
I mnie zimno boki ściska.
Ej, chłodno i głodno,
Ale żyjem swobodno!
Cóż my mamy? ot te szatry,
Które grodzą cztery wiatry!
Ej, chłodno i głodno,
Ale żyjem swobodno!
Byle na dziś było chleba,
Czegoż więcej nam potrzeba?
Ej, chłodno i głodno,
Ale żyjem swobodno!
Swobodno żyjem i nie znamy pana:
To prawda; ale co za stan Cygana?
Żeby kradł tylko i zato batogiem
Macał go szlachcic, a baba ożogiem?
Matko! ty widzisz, co było i będzie:
Czy też był kiedy Cygan na urzędzie,
Sędzią naprzykład, albo ekonomnem,
Któryby sobie cudzym rządził domem?
Możebym i ja był do tego zdolny!