Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JAN KOCHANOWSKI.
NA LIPĘ.
(z „FRASZEK“).

Przypatrz sie, gościu, jako on list mój zielony
Prędko uwiądł, a już mię przeźrzeć każdej z strony.
Co, mniemasz, tej przygody nagłej za przyczyna?
Ani to mrozów, ani wiatrów srogich wina;
Lecz mię złego poety wiersze zaleciały,
Tak, iż mi tylko prze smród włosy spaść musiały.

(Około 1570.)[1]



JAN KOCHANOWSKI.
CHORUS: O PORWANIU HELENY.
Z „ODPRAWY POSŁÓW GRECKICH“.

O białoskrzydła morska pławaczko,
Wychowanico Idy wysokiej,
Łodzi bukowa! któraś gładkiej
Twarzy pasterza Pryjamczyka
Mokremi słonych wód ścieżkami
Do przeźroczystych Eurotowych
Brodów nosiła!
Coś to zołwicom za bratową,
Córom szlachetnym Pryjamowym,
Cnej Poliksenie i Kassandrze
Wieszczej, przyniosła?
Za którą oto w tropy prosto,
Jako za zbiegłą niewolnicą,
Prędka pogonia przybieżała.
Toli on sławny upominek
Albo pamiętne, którem luby
Sędziemu wyrok ze wszech Wenus
Bogiń piękniejsza zapłaciła,
Kiedy na Idzie stokorodnej,
Śmierci podległy, nieśmiertelne
Uznawca twarzy rozeznawał?

  1. Na lipę. O „Fraszkach“ Kochanowskiego patrz: wyżej. Żartobliwa fraszka, w której dobry smak prawdziwego poety wypowiada się odrazą do lichych poezji. Jak wiadomo, Kochanowski miał licznych naśladowców (zwłaszcza, o ile chodzi o „Treny“). Pogardę dla lichego „wierszoróbstwa“ spotyka się wśród poezji staropolskiej wcale często; porównaj w niniejszej antologji: str. 271 i 281. W fraszce Koch. charakterystyczny jest jeszcze szczegół, że swojej ukochanej lipie zwierza niejako złe i dobre w swem życiu (patrz: „Na lipę“, str. 180).