Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
Że się poganin upstrzy, ozłoci, uskrzydli.
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,
To nie bije, stąd serca przodkom waszym rosły
Do szczęśliwych tryjumfów: i mięso i pierze
Lubią sławę, a mięso przy sławie żołnierze.
Mało co lam wojennych: dziady, kupce, żydy,
Martanze postroili i dali im dzidy;
Co człek, to tam rzemieślnik; cień ich tylko ma tu
Osman, każdy zostawił serce u warsztatu....
Tedy do lak nikczemnej, marnej, szewskiej smoły
Sarmatów będą równał? Naród, który z szkoły
Marsowej pierwsze przodki, stare dziady, liczy?
Który wprzód w szabli, niżli w zagonach dziedziczy?
Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze.
Żelazne za granicę postawił na Dnieprze,
Gdy Niemca, co w fortecach i swój ufał strzelbie.
Takież kazał kolumny kopać i na Elbie?....
Starych mi tu wiktoryj tak wiele nie trzeba
Wspominać; więc na pomoc, bracia, wziąwszy nieba...
Dobądźmy na dzisiejszy dzień chowanej broni,
A skoro hasło Jezus po wojsku zadzwoni.
Nie szczędząc bisurmańskiej nikczemnej posoki,
Odbierzmy należyte szablom swym obroki!
Jeżeli się kto boi, jeśli ufa w nogi,
Niech patrzy na bystry Dniestr, tatarskie załogi, —
(O czem wątpię), a mężnym bohaterska cnota
Niechaj do wiecznej sławy pootwiera wrota!

A ty, o wielki Boże! który jednem słowem
Wodzisz wojsk milijony, przeto obozowem
Panem się słusznie zowiesz, Ty sadzasz na trony,
Ty królom z głów niewdzięcznych odbierasz korony:
Pokaż swoję moc w naszej niedołędze lichej,
Zepchni nieprzyjacioły swoje dzisia z pychy!
Onić liczbie tak wielkiej, wozom, koniom, a my