Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
WACŁAW POTOCKI.
PRZEMOWA CHODKIEWICZA DO WOJSKA
PRZED BITWĄ CHOCIMSKĄ.

...Ani mnie ust natura formowała z miodu,
Ani też tam oracyj trzeba i wywodu,
Gdzie Bóg, Ojczyzna i pan swoje składy święte
W archiwie piersi waszych chowają zamknięte.
Dziś wam się Bóg swej chwały, dziś ołtarzów zwierza,
Nowego, które stwierdził krwią własną, przymierza;
Klasztorów płci obojej, kędy, świecką tuczą
Wzgardziwszy, w nabożnych łzach grzechy nasze płóczą.
Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
Ojczyste naostatek ściany i kominy
Pokazuje zdaleka matka utrapiona;
Pod wasze się z tem wszytkiem dziś kryje ramiona!
Do was obie wyciąga ręce wolność złota!
Niech się sam w swych poganin obierzach umota!
W te ręce król ozdoby swej dostojnej skroni,
Kiedy mu hardy Osman śmie posiągnąć do niej,
Porucza, z których je ma, nadzieje nie traci,
Że tyran posiężnego sowicie przypłaci.

Ja uniżone Bogu czynię dzięki, że mi
Dał żyć na nizkiej do dnia dzisiejszego ziemi;
Dał na tem stanąć miejscu, skąd, jeżeli żywo
Wrócę, czeka mnie żyzne wiecznej sławy żniwo.
Jeśli też tu Bóg schyłki wieku mego scedzi,
I to zysk liczę, gdy mnie nie iloma sąsiedzi,
Lecz tak wiele chrześcijan pod tureckem niebem
I moje martwe kości ozdobi pogrzebem.
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe
I krew igra! przyczyny mając sprawiedliwe
Tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie,
Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie!