Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasach — to bardzo, bardzo stara sala. Ropuch, jak wiesz, ma dużo pieniędzy, jego dwór jest jednym z najładniejszych w okolicy, choć tego przy Ropuchu nie przyznajemy.
Czółno wpłynęło do zatoki, a gdy stanęli w cieniu szopy, Kret złożył wiosła. W szopie znajdowało się wiele ślicznych łódek zawieszonych na linach, inne były wciągnięte do stoczni, ale żadna łódź nie kołysała się na wodzie, zdawało się że z przystani nikt już nie korzysta.
Szczur rozejrzał się wkoło. — Rozumiem — rzekł. — Skończyło się już wiosłowanie. Ropuch się znudził i porzucił łódki. Ciekaw jestem jaki nowy bzik go opanował. No, chodźmy go wyszukać. I tak dowiemy się o tym dość wcześnie.
Wyskoczyli na brzeg i poszli szukać Ropucha naprzełaj przez łąkę porośniętą kwiatami. Znaleźli go niebawem; siedział w trzcinowym fotelu, miał zafrasowany wyraz pyszczka a na jego kolanach rozpościerała się ogromna mapa.