bardzo dalekiej wyspie japońskiej, pełnej śniegów, zasp, wichrów i zadymek — niczym w starych polskich gawędach i powieściach — kończy się kolejna Olimpiada Zimowa. Długo płonął jeszcze w całkowitej ciemności ogień olimpijski, chociaż walki i zawody już minęły. Kiedy wygasł w olbrzymiej czaszy, wydawał się ten za chwilę nieobecny już ogień podobny do lampki oliwnej, gaszonej przez Apostoła w scenie Zaśnięcia Marii w krakowskim ołtarzu Wita Stwosza. Oznaczał również odejście w przeszłość.
Przed ostatnią niedzielną transmisją z Sapporo, z pisarzem, ze Zbigniewem Herbertem, rozmawiał umiejętnie i jak zawsze subtelnie Aleksander Małachowski. Na stole moim leżał przygotowany do przypomnienia koniecznej cytacji tom Wierszy zebranych Herberta, z zakładką w przewidzianym miejscu. Poeta, jak gdyby po tę zakładkę sięgnął i o niej wiedział, odczytał Tren Fortynbrasa. Norwidowska koincydencja pozytywna? Fortynbras, następca i zastępca Hamleta na tronie duńskim, mówiąc prezentystycznie w stosunku do Szekspira, pisarza nie dającego się zamknąć w żadne formułki, to na pewno „bohater pozytywny“ wydarzeń rozegranych w Elsinorze. Bohater niespodziewany.
Niejednemu Fortynbras się zjawił i każe o sobie pamiętać, kiedy skończyła się nareszcie mordownia wokół nieszczęsnego Hamleta. W kręgu moich wspomnień najbardziej latem 1965. Z młodszą córką, Małgorzatą, odbyliśmy tego lata wspaniałą podróż po Jugosławii, od Splitu po Budnę, od Budny przez Mostar i Sarajewo do Belgradu. Pisałem już o tej podróży w szkicu Podgora, czyli o Wilhelmie Machu.
Spędziliśmy sporo dni w Dubrowniku. Na twierdzy św. Wawrzyńca, blokującej od zachodu wejście morskie do dubrownickiego grodu, na owej skale zwieńczonej zamczyskiem, o wieczornej godzinie dawano Hamleta. Od północy, nad górskimi i nie tak dalekimi stokami, rozświetlały się błyskawice i jak odgłos bardzo odległego frontu mruczała burza. Nie była zdolna zejść na Dubrownik. Odpychał ją, powstrzymywał w zapędzie gorący oddech Jadranu. Noc zaciągnęła się gęsta i upalna o przymglonych gwiazdozbiorach. I wśród tej scenerii, kiedy skończyły się wydarzenia na zamkowym dziedzińcu, kiedy ten dziedziniec zagasł i istnieć przestał — na wysokich blankach ujętych w gwiazdozbiory i błyskawice pojawił się orszak Fortynbrasa.
Huczały trąby, wniesiono liczne i kolorowe sztandary, ostro w górę uderzyły reflektory. Później orszak także zagasł, tylko od północy nadal mruczał nie tak daleki front, a myśmy po licznych
Strona:Kazimierz Wyka - Rzecz wyobraźni.djvu/582
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.