Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozpiera mi się pierś oddechem —
każda myśl ma, jak orzeł, skrzydeł swych dostawa,
każda myśl ma, jak wystrzał odebrzmiewa echem —
stwarzam!... Stwarzam z mej boskiej cudotwórczej mocy
jednem zaklęciem woli!... Jam ten, który z procy
walącego pod stopy młodzieńcze Goliata
kwiat ciała wyrwał z głazu, stworzył podziw świata!
Jam ten, którego ramion tytańskich potęga
chwyciwszy za bieguny sprzeczne widnokręga,
zegnie je i nachyli, nad głową pokłoni
niebiosy, kędy słońce i tysiąc gwiazd błyska!
Coraz nowe płomienie z piersi mej ogniska
biją, jako z wulkanu! A u mojej skroni,
jako się u jawora kołyszą konary,
gdy wicher w nie uderza: kołyszą się mary,
których widok mój własny szpik dreszczem przenika...
Nad mojem czołem rośnie taka bazylika,
której krzyż nizką ziemię połączy z błękitem
dumnem sklepieniem, Alpom podniebnym odbitem,
kędy się dzwon ich wichrów rozkołysać może — —
a w kopułę ja Boga, jak dzwon z miedzi, włożę...

Ludzkie mrówki...
Zasiadłem wyżynę nad niemi,