Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Oto się wznak położyć trzeba, rozpiąć ręce
i ku niebu spoglądać — a w ciele kość pryska,
kość kruszy się i piszczy... wokoło ogniska,
obłęd ogniów... Aniołów idzie chmura blada,
majaczeje przed nami i we mgle przepada...
Każdy anioł krzyż niesie pęknięty na dwoje —
giną we mgle... zkąd? dokąd płyną owe roje?
Nigdyśmy takich białych duchów niewidzieli —
płyną, nikli, jak cienie, jak łabędzie bieli...