Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Niech rzeką płynie krew, ulewą ołów!
Niech z krzywdą walczy złość, nienawiść z pychą:
tam, na niebiosach cicho, zawsze cicho...

I owych imion, co jak orły wbiegły
tam, na wyżynę: tych już niedolata
krzyk wirem przemian szalonym zażegły,
ni zgrzyt miażdżących kołowrotów świata;
tam, nieśmiertelną otoczone ciszą
jak gwiazdy wieczne i wysokie wiszą...

Sto lat przemija, odkąd bić poczęło
najpotężniejsze serce, najgorętsze,
a miłość owa urodziła dzieło
wielkie i wzniosłe, jak katedry wnętrze,
gdzie się tysiące mieszczą, wznosząc czoła
w tęczową gloryę kopuły kościoła.

Co naród myślał, co kochał, w co wierzył,
i wszystką zdolność jego męzkiej cnoty:
jeden Duch w sobie przez dziwną moc dzierżył
i z serca swego ulał posąg złoty,
a kiedy naród oń sercem uderzy,
ten posąg dźwięczy, jak zbroja rycerzy.

Słuchajcie! Fala tych dźwięków w dal płynie,
dalej i dalej... ogromna, wspaniała...