Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

już się po całej rozlała krainie,
wśród pól pszenicznych i wśród łąk zagrała,
już ją wśród lasów słychać i wśród jarów...
idzie w dal... płynie... dzwoni... pełna czarów...

Tylko nam sercem o ten posąg złoty
bić i dobywać zeń te dźwięki grzmiące —
patrzcie! Słuchają.. Od twardej roboty
odjęli ręce — bo oto im słońce
jakoby nowe wschodzi w ciemne noce
i promienieje i światłem migoce.

Więc otworzyli szeroko powieki,
połą siermięgi przetarli źrenice —
oto głos zkądsiś tu płynie daleki,
podobny jakiejś niebieskiej muzyce —
zali to Anioł idzie przez dąbrowy,
a flet ustrugał z gałęzi wierzbowej?...

Więc się od pługów chylą gospodarze
i w łapciach słucha z pastwiska pacholę
i dziewki krasne odwracają twarze,
a pieśń cudowna płynie z pola w pole,
z chaty do chaty płynie między zboża,
a gra na sercach jak słońce, jak zorza...