Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzieś, z pod słońcami huczącego nieba,
nigdyś nie krzyknął pogardliwie: tłum!
Aniś się z gniewem odwrócił od cieśni
dusz i serc tłumu — »królewski syn pieśni«.

A jeśli kiedy rzucisz mu z wyżyny
goryczy słowo i szyderczy śmiech:
to, bo Cię bolą jego nędzne czyny,
to, bo chcesz karcić jego błąd i grzech,
to, bo w tym wielkim i skłębionym tłumie,
nikt czuć rycersko nie chce i nie umie!

Jesteś!... A przecież Twoja myśl skrzydlata
ma swój kraj pełen ogrodów i łąk,
ma swe przestrzenie nieziemskiego świata
i swoich marzeń nadobłocznych krąg,
i pójść by mogła, daleko od boju,
spoczywać w sławy szerokiej spokoju.

Ale Ty, granic ojczystych obrońca
i sprawiedliwych haseł wierny druh:
ze stanowiska nie schodzisz do końca,
a twój wysoki i promienny duch
do końca świecić będzie nad głębiami,
wypełnionemi krwią, potem i łzami...