Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzieś stanął, dumny i mężny chorąży —
patrz! oto zastęp młodych do Cię dąży!...

W Twych ustach, w których dźwięczy szept kochanki
i szmer powiewny cyprysów, gdy chcesz:
grzmi piorun, kiedy na forteczne blanki
idziesz, wódz hufca i obrońca leż,
a w ręce Twojej lutnia się zamienia
w miecz z kutej stali i w rózgę z płomienia!

................
................
................
................
................
................

Więc »niechaj żywi nie tracą nadziei« —
wołasz — i trwogi precz odpędzą chłód!
Niech w epok zmiennej wieczyście kolei
jaki czas niesie, podejmują trud!
I naprzód idziesz, syn i spadkobierca
ogromnej duszy i wielkiego serca.

Temu tłumowi, tym »zjadaczom chleba«,
ty, kołysany przez piór orlich szum,