Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiozącego te skarby zoczył ciebie kto z męży,
cóżbyś począł? Podeszły wiek na barkach ci cięży,
a za stary i druh twój, by ci służyć za tarczę.
Ale ja nic ci złego nieuczynię, o starcze,
owszem, innych odeprę, boś jak ojciec mi drogi«.
Rzekł mu na to Priamos, co mógł równać się z bogi:
»Wszystko to jest, jak mówisz, moje dziecko, atoli
widzę, że się bóg któryś ulitował mej doli
i pozwolił mi spotkać towarzysza podróży
pięknych kształtów, jak twoje, zaś i rozum mu służy.
Szczęśni twoi rodzice. Zatem w drogę mię powiedź!
Argobójca usłużny taką dał mu odpowiedź:
»Staruszku, coś powiedział, wszystkoś rzekł sprawiedliwie,
lecz mi teraz opowiedz i wytłomacz prawdziwie,
czy wywozisz te skarby mnogie w obce gdzieś strony,
by ocalić choć tyle, czy też świętej Iliony
wszyscy strachem przejęci gród warowny rzucacie
po pierwszego śród mężów, syna twego, utracie?«
Bogom równy Priamos tak mu na to poczyna:
»Któż ty jesteś, najlepszy, kto cię rodził, że syna
nieszczęsnego mojego zgon wspominasz tak ładnie?«
Argobójca zaś znowu w te go słowa zagadnie: