Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»Przez boskiego Hektora chcesz mnie starcze doświadczyć.
Często własnym mym wzrokiem mogłem mu się napatrzyć
podczas walki zaszczytnej, lub i wtedy, gdy w nawy
szybkie pędził Argejów, przeraźliwy i krwawy.
Stojąc zdala mężowi każdy z śród nas się dziwił.
Na Atrydę bo zgniewan walczyć nam się przeciwił
Achill. Jegom pacholę i na jednej tryerze
z nim przybyłem. Do szczepu Myrmidonów należę,
ojcem zaś mym Polyktor, człek zasobny, a biały
starzec, jak ty staruszku; siedmiu synów mu dały
nieba, a jam ostatni; los mnie iść tu przeznaczył.
Teraz w rówień od statków zbiegłem, abym zobaczył,
jak ze świtem do szturmu na gród pójdą Achaje
śmiałoźreniczni, już im cierpliwości niestaje
dłużej zwlekać, ni mogą ich achajscy książęta
wstrzymać więcej, tak wre w nich żądza walki zawzięta«.
Bogom na to podobny tak mu Priam odrzecze:
»Jeśliś ty jest Pelejdy Achillesa, człowiecze,
giermkiem, tedy cię wzywam, byś mi mówił, a śmiało:
jestli dotąd przy statkach syna mojego ciało,
czy też w części pocięte Achill cisnął robakom?«
Argobójca usłużny dał odpowiedź mu taką: