Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MARYNA.

No to co? To se kiejsi przi babie
bedzie pon rahował te gwiozdy.
Ale ik mo więcyl kozdy,
ino w nocy łeb w góre zadre.

SIENIAWSKI.

Bellissima! Santo Padre!
Marysiu, czyś ty chłopka, czy cud?

MARYNA.

Dy pon wié! Jo z Toporów mom ród,
a nie z nijakik ciertów! Cos?

SIENIAWSKI.

Maryś! Ja ci każdy włos
ubiorę w perłę —

MARYNA.

Ejha!
To pon moc tyk perłów ma!
A coz to se myślis pon,
ze jo pana rada mom,
to mie zbijes, jako zbon,
to ci zaroz gęby dom,
abo więcyl z pod podołka
za krowicke, abo wołka?!