Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cóż ja potrafię, cóż zbuduję,
jeśli inaczej fatum chce?
I szukam Boga koło siebie,
i szukam jakichś dobrych sił,
aby mi strzegły synku, ciebie,
abyś ty żył mi, abyś żył...

I moje błędne w myślach czoło
jam gotów wbić w modlitwy próg
i czekać, czy mnie ręką gołą,
gołą Swą ręką nie tknie Bóg — —
czy mi nie powie tam, z tem czołem
śćmionem przez błędny myśli wian,
zgiętemu tam pod błądzeń kołem:
Jam jest nad twoim synem — Pan!...

Synku mój mały: rośnij duży,
rycerz bez skazy i bez trwóg,
do świętej ręce podnieś róży,
święty na piersiach zawieś róg:
ta róża — to szlachetność duszy,
to cudna, męzka, lśniąca stal;
róg: to Achilla głos wśród głuszy,
królewski głos goniący w dal...

Ty bądź poetą — ty ziść w sobie
wszystko, co ojciec marzył, śnił,